Sopwith F.1 Camel – 1/72 Roden

Wstęp

Sopwith Camel
Samolot legenda, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Uznany za najlepszy myśliwiec aliancki z I wojny światowej, gdyż pilotom na nim latającym zaliczono najwięcej zestrzeleń z wszystkich użytych typów. A jednocześnie na tyle trudny w pilotażu, że straty w wypadkach w czasie szkolenia i później były większe niż wynikające z działań wroga. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że zdecydowano się na zbudowanie dwumiejscowej wersji szkolnej, co było zupełnie niespotykane w tym czasie. Oczywiście Camela nie mogło zabraknąć w mojej kolekcji modeli samolotów z I wojny światowej w skali 1/72.
Firma Roden wyprodukowała ostatnio całą serię różnych wersji Camela, ja zdecydowałem się na wersję F.1 z silnikiem Clerget. Nie był to najlepszy wariant, gdyż silniki te były zawodne i nie osiągały nominalnej mocy. Był jednak najczęściej spotykany, co wynikało z ograniczonej produkcji znacznie lepszych silników Bentley.
Pozostał jeszcze wybór malowania – niełatwa to sprawa, gdyż w modelu tej wersji znajdujemy kalkomanie do wykonania jednego z ośmiu wariantów. Po dość długich przemyśleniach zdecydowałem się na wariant nocnego myśliwca z 44 Sqn. RFC Home Defence. Dodatkowym argumentem była kiepska jakość kalkomanii z kokardami z białymi obwódkami, gdzie z powodu przesunięcia kolorów obwódki te mają nierówną grubośc. A nocny Camel tych obwódek nie miał!
Po konsultacjach z ekspertami z forum modelarskiego The Aerodrome [1] zdecydowałem się, że pomaluję model nie na czarno, jak chce instrukcja Rodena, ale w kolorze NIVO, tj. ciemno szarozielonym. Ponadto dowiedziałem się, że pilot tej maszyny Lt. Walbanke A. Pritt (a nie Pratt, jak podano w instrukcji) oraz, że śmieszny zwierzak namalowany na kadłubie to ciągnący kokardę kadłubową psiak o imieniu Dickebusch, który był maskotką pilota. Ponadto otrzymałem bardzo niewyraźne zdjęcie mojego egzemplarza, na którym widać było jednolity kolor burt i górnych powierzchni płatów, Dickebuscha oraz kokardy w nietypowych barwach, zgodne z instrukcją Rodena.

Budowa

Camel to zdecydowanie najlepiej opracowany i dopracowany model firmy Roden w skali 1/72. Do tradycyjnych dobrych cech produktów tej marki, jak piękna faktura powierzchni płatowców krytych płótnem, sklejką i blachą, dochodzi tutaj większa dbałość o szczegóły, niezłe wyposażenie kokpitu i przede wszystkim o wiele lepsze dopasowanie elementów niż we wcześniejszych modelach.
Mimo to zdecydowałem się na dodatkowe wzbogacenie zestawu o części z fototrawionego arkusza firmy Part. Wykonałem dzięki temu całą wewnętrzną kratownicę kadłuba, którą pomalowałem na kolor drewna (pasy i słupki) oraz stali (stężenia). Następnie wkleiłem elementy kokpitu oraz zbiorniki paliwa.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Dopasowanie całości do wnętrza kadłuba wymagało usunięcia imitacji kratownicy oraz tylko lekkiego „odchudzenia” burt.
Po ich pomalowaniu w kolorach aluminium, sklejki oraz płótna kadłub został zamknięty.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Po zaszpachlowaniu klejem CA oraz zeszlifowaniu wszystkich spoin dokleiłem dolny płat, usterzenie i imitację sznurowania płótna w tylnej części kadłuba. Następnie wywierciłem wiertłem 0,3 mm płytkie otwory pod wszystkie linki naciągów. Całość była gotowa do malowania.

Sopwith F.1 Camel

Przygotowałem także do malowania wszystkie inne elementy: silnik z osłoną, śmigło, zastrzały, elementy podwozia i uzbrojenie oraz górny płat, w którym wykonałem otwory na przelot pod wszystkie naciągi.
Przy malowaniu kół posłużyłem się maskami Montexu dedykowanymi do innego modelu. Dopasowanie promienia maski do wymiaru koła nie sprawia kłopotu, jeśli przerobi się kołową maskę na stożek, który można zwinąć tak, aby uzyskać właściwy wymiar. Przy zamocowaniu maski do koła stosuję dodatkowo plastelinę Uhu Patafix.
Śmigło pomalowałem najpierw aerografem w jasnym odcieniu brązu, następnie cienkim pędzlem nałożyłem imitację kolejnych warstw sklejki w nieco ciemniejszym kolorze. Po lekkim przeszlifowaniu naniosłem aerografem kilka warstw przezroczystego pomarańczowego koloru. Piasta śmigła to element fototrawiony.

Sopwith F.1 Camel

Do malowania spodu w kolorze imitującym cellonowane płótno oraz, po zamaskowaniu, boków i górnych powierzchni w kolorze NIVO użyłem farb akrylowych z palety Pactra. Następnie zamontowałem silnik wraz z osłoną i na model pokryty warstwą błyszczącego lakieru bezbarwnego nałożyłem kalkomanie z wyjątkiem kokard na górnym płacie.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Po naniesieniu śladów użytkowania nastąpił montaż podwozia wraz z linkami usztywniającymi. Do ich wykonania używam nici nylonowej, które moim zdaniem najlepiej nadają się do tego celu z uwagi na dużą elastyczność. Dwie skrzyżowane zamocowałem do osi, natomiast pojedynczą pionową trzeba było przeprowadzić przez otwór wywiercony w owiewce osi, który następnie trzeba było zamaskować od spodu. W tym celu używam gęstej farby w odpowiednim kolorze, którą po dobrym wyschnięciu można przeszlifować drobnym papierem ściernym i pokryć lakierem bezbarwnym, co doskonale maskuje otwory.
Po przyklejeniu uzbrojenia powstał całkiem interesujący wariant Camela jednopłatowego.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel
Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Bardzo lubię ten etap, bo podziwianie tak nietypowej konstrukcji pozwala na chwilę odsunąć myśli o najtrudniejszym etapie budowy każdego dwupłata – montażu górnego płata. Camel niestety należy tu do najtrudniejszych typów, gdyż ma wyłącznie pojedyncze zastrzały. Po namyśle zdecydowałem się na rozpoczęcie konstrukcji od zastrzałów zewnętrznych. Do zachowania ich prawidłowej geometrii użyłem szablonów wykonanych na podstawie planów z Windsock Datafile [2].

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Po dobrym wyschnięciu kleju następnego dnia przykleiłem górny płat, a kolejnego dnia dokleiłem zastrzały kadłubowe i powklejałem klejem CA linki naciągów w przygotowane otwory. Kolejnego wieczora przeciągnąłem linki przez otwory w górnym płacie. Niby taka banalna czynność, a naprawdę zajmuje sporo czasu. Najwięcej kłopotu sprawia w Camelu montaż linek łączących się z kroplową owiewką (czego?) między kadłubem a płatem. Tę kropelkę trzeba wykonać samemu, w zestawie nie ma tego elementu. Następnie udało mi się w niej nawiercić cztery otwory i wkleić linki naciągów. Dwie dolne przyciąłem do właściwej długości i wkleiłem w otwory przygotowane w kadłubie. Dwie górne przeciągnąłem przez otwory w górnym płacie i naciągnąłem przyklejając je równocześnie klejem CA i kontrolując symetrię. Przyznaję, że udało się dopiero za drugim razem.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Naciągnięcie pozostałych linek nie było już tak trudne, choć oczywiście zajęło sporo czasu. Do tego trzeba dodać konieczność zlikwidowania otworów w górnym płacie moją metodą wspomnianą wcześniej. I znowu się udało! Delikatna konstrukcja wzmocniona naciągami wytrzymała obróbkę papierem ściernym i nie rozsypała i się w rękach.

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel

Na koniec pozostało zaczernienie linii oddzielających powierzchnie sterowe i wykonanie linek sterujących z wykorzystaniem słupków z zestawu Parta. No i Camel był gotowy. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Zamiast zakończenia

Gdy model pokazałem na Forum nPWM jeden z kolegów napisał mi, że w książce Tomasza Goworka [3] znajduje się fotografia mojego Camela. Byłem w szoku. Cudze chwalicie, swego nie znacie… Przecież czytałem tę książkę wielokrotnie, ale na to zdjęcie nie zwróciłem uwagi. Domyślacie się pewnie, że jest to to samo zdjęcie, którego niewyraźną kopię otrzymałem wcześniej. A u Goworka ma o wiele lepszą jakość. I widać na nim dodatkowe szczegóły. Są to reflektory na górnym płacie, które udało mi się bez problemu dorobić. Niestety zła wiadomość jest taka, że „mój” Camel miał wielkie wycięcie w pokryciu baldachimu nad głową pilota. I tego niestety nie da się już w modelu poprawić. Będę musiał jakoś z tym żyć.

Podsumowanie

Model Camela wyprodukowany przez firmę Roden reprezentuje bardzo dobrą jakość, jest zdecydowanie najlepszym produktem tej firmy w skali 1/72. Jednak z uwagi na trudności z montażem górnego płata wynikające z samej jego konstrukcji podpartej pojedynczymi słupkami nie polecam go absolutnie początkującym. Spora liczba naciągów, a szczególnie „X” między płatem a kadłubem stanowi dodatkową trudność. Natomiast modelarze, którzy wykonali już kilka modeli dwupłatów na pewno znajdą tutaj wiele satysfakcji. Polecam gorąco wszystkim bardziej doświadczonym.

Materiały źródłowe

  1. Forum modelarskie The Aerodrome
  2. J.M. Bruce, Sopwith Camel, Windsock Datafile #26, Albatros Publications, Berkhamstead, 1995
  3. T. Goworek Samoloty myśliwskie pierwszej wojny światowej, Biblioteczka Skrzydlatej Polski #10, Wydawnictwo Komunikacji i Łączności, Warszawa, 1988

Galeria

Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel
Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel
Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel Sopwith F.1 Camel