Focke-Wulf Ta 154A-1 – 1/72 Hasegawa

Sam w lesie

Przypuszczalnie większość modelarzy ma tak, jak ja. Odkąd pamiętam, natchnieniem do zrobienia miniatury jakiejś maszyny były zdjęcia. Najczęściej prawdziwego samolotu, czasem wykonanego przez kogoś modelu.

Jednak tym razem motywem przewodnim było kilka zdjęć tej samej maszyny, o numerze seryjnym 32000x, dodatkowo owianej niedopowiedzeniami (niewiedzą?) w materiałach źródłowych. Samolot sfotografowano w niemal nieuszkodzonym stanie po zdobyciu niemieckiego lotniska i tych kilka istniejących ujęć pozwala na odtworzenie miniatury, oczywiście z kilkoma „ale”.

„Brudas”

Source / Źródło: Wings of the Black Cross Vol.1, J. Crandall, Eagle Editions Source / Źródło: Wings of the Black Cross Vol.1, J. Crandall, Eagle Editions
Ponieważ samolot służył do celów szkoleniowych w III./JG2, prawdopodobnie jedynie do kołowania, nie miał prawie wcale charakterystycznych śladów po użyciu broni, natomiast pozostałych śladów eksploatacji miał aż nadto. Był „sponiewierany” przez pogodę i zwyczajnie brudny. Nie lubię zbyt brudnych samolotów. Z drugiej strony wersja samolotu i jego lekka tajemnica była dla mnie bardzo atrakcyjna. Decydującym elementem okazał się kamuflaż, składający się z drobnych plamek w dwóch kolorach na jasnym tle — w mojej skali niełatwy temat, czyli w sam raz dla mnie.

Zdjęcia są… ale co to za wersja?

Początek był niełatwy z powodu… niejasności w źródłach. Większość autorów myli wersje tego samolotu, dodatkowo podając różne numery seryjne, a jego wykadrowane ujęcia są opisywane nawet jako prototyp. Numer seryjny jest dobrze widoczny na jednym ze zdjęć i jest „prawie czytelny”. Wątpliwości budzi wyłącznie ostatnia cyfra, którą mogła być zarówno „3″ jak i „9″.1

Rozwiązanie zagadki utrudnia fakt, że część źródeł podaje egzemplarz o numerze seryjnym 320003 jako rozbity zaraz w pierwszym locie, czyli teoretycznie nieistniejący pod koniec wojny. Inne znów jako maszynę będącą na stanie III./JG2, zaś egzemplarz 320009 jako wysadzony przez Niemców pod koniec wojny.

Source / Źródło: Wings of the Black Cross Vol.1, J. Crandall, Eagle Editions Source / Źródło: Wings of the Black Cross Vol.1, J. Crandall, Eagle Editions
Aby było jeszcze trudniej, numer 320003 był wersją dziennego, dwumiejscowego myśliwca (Ta 154A-1), podczas gdy 320009 — maszyną jednomiejscową (Ta 154A-2), która teoretycznie w drugiej kabinie powinna mieć zbiornik paliwa.2 Ostatecznego rozwiązania zagadki nie udało mi się znaleźć, więc za najbardziej prawdopodobną i zgodną z dokumentami przyjąłem wersję Ta 154A-1 i jej numer 320003.

Budowa

Kabina

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Sama budowa płatowca nie nastręczała trudności, za to pojawił się problem detali w kabinie. Model Hasegawy jest pod tym względem spartański, a osłona kabiny w tej maszynie była obszerna i zapewniała doskonały widok pilotowi i… modelarzowi przyglądającemu się z zewnątrz. Na pomoc przyszedł zestaw żywic CMK, zmodyfikowany do wyposażenia odpowiadającemu wersji dziennej, pozbawionej radaru. Dodatkową zaletą było dołączenie przedniej wnęki podwozia, dużo dokładniejszej jak w modelu. Żywice pasowały idealnie i szybko udało mi się dotrzeć do etapu malowania.

Malowanie

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Co do kolorów nie było wątpliwości, data produkcji samolotu definiuje schemat kolorystyczny 76/74/75. Pojawiły się — przejściowe — wątpliwości co do układu kamuflażu na górnych powierzchniach. Niektóre słabej jakości ujęcia sugerowały duże plamy, pokryte dodatkowo małymi ciemniejszymi plamkami. Po obejrzeniu zdjęć w wysokiej rozdzielczości okazało się, że to co wygląda na plamy, jest cieniem okolicznych drzew. Porzucona maszyna na skraju lasu jest lekko zdemolowana, ale postanowiłem wykonać samolot w stanie zdatnym do użycia. Ostatecznie po wykonaniu detali przyszedł czas próby sił.

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Ponownie prace okazały się prostsze niż się na początku wydawało. Za bazowy kolor 76 posłużyła akrylowa Pactra. Malowanie małych plamek — kolejno dwoma kolorami 74 i 75 — zajęło co prawda trzy godziny, ale dzięki użyciu opóźniacza i akryli Gunze nie stanowiło żadnego problemu. Aerograf sprawdził się doskonale, a jedyną trudnością okazało się znużenie pracą. Mimo że efekt końcowy był zadowalający, to podczas budowy musiałem zrobić kilka przerw, by zwyczajnie nie umrzeć z nudów.

Podwozie

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Dysponowałem modelem prototypu V3, który różni się od maszyn seryjnych rozwiązaniem goleni przedniego koła i obecnością anten radaru. O ile z usunięciem niepotrzebnych anten nie było problemu, o tyle przerobienie widelca podwozia zniechęciło mnie na tyle, że odłożyłem jego wykonanie aż do etapu wykończeniowego. Na tym etapie budowy przerobiłem geometrię podwozia głównego, aby uzyskać charakterystyczne siedzenie na ogonie samolotu stojącego na kołach. Jednocześnie modliłem się, by zaaplikowane obciążenie nosa nie było zbyt małe i model nie przeważał na ogon, odrywając koło przednie. Nie miałem obaw o przeciążenie, bo miejsca na nie jest tak mało, że trzeba było upychać ołów gdzie się tylko dało.

Wykończenie

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Po naklejeniu niezbędnych oznaczeń i wykonaniu typowych śladów eksploatacyjnych, wzorując się — luźno — na zdjęciach źródłowych, wykonałem zacieki za pomocą rzadkiej akryli i następnie gotowego olejnego washa. Ten etap kosztował mnie najwięcej determinacji. Jak pisałem na wstępie, nie lubię brudnych maszyn, postanowiłem więc nie odtwarzać całości widocznych zacieków i brudu.

Podsumowanie

Choć prawdziwa maszyna była bardzo „zmęczona”, pełne odtworzenie śladów eksploatacji na modelu mogłoby dać efekt mało realistyczny. Ostatecznie model okazał się więc tylko modelarską impresją na temat i nie odtwarza wiernie obrazu znanego ze zdjęć. Może kiedyś skuszę się na model innej maszyny z porozbijaną kabiną i połamanym antenami — wszak to też jest wyzwanie.

Galeria

Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa
Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa Focke-Wulf Ta 154A-1 - 1/72 Hasegawa

Przypisy

  1. Dziewiątka — patrząc na zdjęcie — wydaje się bardziej prawdopodobna. []
  2. Pomysł wożenia za plecami pilota „bomby”, czekającej na pierwszy pocisk nieprzyjaciela, jest wystarczająco kuriozalny by nie uwierzyć w tę opcję. []