1/48 Horten Ho 229A-1 Flying Wing – Dragon #5505

Dragon 5505

Metryczka zestawu

  • Pełna nazwa zestawu: Ho 229A-1 Flying Wing
  • Producent: Dragon
  • Nr katalogowy: 5505
  • Liczba i rodzaj elementów: 105 z szarego tworzywa, 6 przezroczystych, blaszka
  • Schematy malowań:
    • czerwona „13″, Ho 229A-1, Berlin 1945; malowanie hipotetyczne; spód: błękitny, góra: oliwkowo-zielony / ciemno-zielony.
    • czerwona „13″, Ho 229A-0, Friedrichsrode 1945; spód: błękitny, góra: ciemno-zielony.

Opis szczegółowy

Wprowadzenie

Niniejszy opis jest niejako kontynuacją wcześniejszej recenzji, omawiającej zestaw Ho 229B. Powodem powstania poniższego materiału, jest nie tyle różnica pomiędzy obiema wersjami myśliwca braci Horten, ile odmienność koncepcji podejścia do konstrukcji samego zestawu, zaprezentowana przez projektantów firmy TriMaster. Model „nocnika” oferowany przez Dragona utrzymany jest bowiem w tzw. konfiguracji zamkniętej – „gotowy do lotu”. Nacisk położono w nim na uatrakcyjnienie miniatury poprzez instalację uzbrojenia podwieszanego. Dzienne „skrzydło” wykonano natomiast z myślą o maksymalnej ekspozycji instalacji i wyposażenia wewnętrznego. Zagadnienie wydało mi się na tyle niecodzienne i interesujące, że postanowiłem i tym razem podzielić się swoimi wrażeniami. Raczej rzadko mamy do czynienia z niemal identycznym, a jednak całkiem inaczej wykonanym zestawem, dwóch wersji tego samego samolotu.

Opakowanie

Pudło Go 229A-1, pod względem technologicznym i gabarytowym jest identyczne z użytym jako opakowanie modelu nocnej wersji myśliwca. Posiada te same zalety i wady, z przewagą tych pierwszych. Umieszczone na jego boku, małe zdjęcia gotowego modelu jednoznacznie sugerują, że warto go wykonać w konfiguracji otwartej. Tradycyjnie atrakcyjny box-art, przedstawia starcie latającego skrzydła, z brytyjskim Meteorem. Do takiej walki oczywiście nigdy nie doszło, ale … niewiele brakowało, a ilustracja z pewnością pobudza wyobraźnię.
Wewnątrz opakowania znajdujemy: 5 dużych + 2 mniejsze ramki z jasno-szarego tworzywa, ramkę z detalami bezbarwnymi, blaszkę z 18 elementami fototrawionymi oraz naturalnie instrukcję montażu i arkusz kalkomanii. Wszystko to – jak zwykle – popakowane w osobne, zgrzewane termicznie woreczki. Godzi się wspomnieć, że z siedmiu głównych ramek zestawu jedynie trzy są wspólne z Go 229B. Są nimi ramki z zewnętrznymi sekcjami skrzydeł oraz ramka z detalami podwozia. Ponieważ w obu wersjach Hortena, elementy te były identyczne – ramki pozostały bez zmian. Natomiast cała reszta zestawu, jest zupełne inna niż w modelu nocnego „kuzyna”. Nie ograniczono się zatem do kosmetycznych zmian wcześniejszego zestawu (jak to ma miejsce w większości podobnych przypadków i producentów), a stworzono praktycznie zupełnie nowy model. Takie profesjonalne podejście projektantów do tematu, zasługuje na wielkie brawa.

Instrukcja

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Instrukcja modelu, podobnie jak to miało miejsce w Go 229B, nie wzbudza większych kontrowersji. Znajdziemy w niej wszystko co niezbędne, bądź warte odnotowania: krótką notkę o historii konstrukcji, rozrysowanie ramek, logicznie ułożone rysunki kolejnych etapów budowy, schematy malowań i zbiorczą tabelę barw opartą o palety Gunze Sangyo Aqueous Hobby Colour, Gunze Sangyo Mr. Colour oraz Italeri. Rysunki montażowe są znacznie mniejsze niż w instrukcji „kuzyna”, co wynika z identycznej objętości książeczki, przy dużo większej liczbie detali zestawu. Generuje to miejscami, brak pewności co do precyzyjnego położenia elementów względem siebie. W normalnych warunkach, należałoby taki stan uznać za poważny minus. Wyżej wymieniona sytuacja zmusi nas do wielokrotnego, dokładnego pasowania „na sucho” i wzmożonej uwagi podczas klejenia. I bardzo dobrze! Centralna sekcja płata-kadłuba jest bowiem tak wypchana „drobnicą”, że bez zachowania szczególnej czujności, nie możemy liczyć na dobry efekt końcowy. Tym samym, niedopowiedzenia instrukcji działają paradoksalnie na naszą korzyść.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Schemat malowania przedstawia dwa hipotetyczne warianty kamuflażu: ciemno zielony / błękitny dla maszyny w wersji A-0; ciemno zielony / oliwkowy / błękitny dla wersji A-1. Do rozkładu plam, z oczywistych względów trudno mieć jakieś uwagi. Dobór barw jest jednak nieprawidłowy, podobnie jak to miało miejsce w Go 229B. Wskazane farby odpowiadają odcieniom „amerykańskim” i nijak się mają do używanych przez Luftwaffe w końcowym okresie wojny. Zakładam, że bardziej prawdopodobne będzie użycie kombinacji barw z palety: RLM 81, 82, 83 dla powierzchni górnych i RLM 65 lub 76 dla dolnych. Kolejnym elementem malowania jest przedstawiony w obu kamo żółto-biało-żółty pas identyfikacyjny formacji Obrony Rzeszy. Barwy te odpowiadają JG 2, podczas gdy pierwszą jednostką wyposażoną w Go 229 zostać miał JG 400. Równie wygórowane, co nierealne plany produkcji 1000 szt. myśliwców odrzutowych miesięcznie (w tym ok. 200 Hortenów /miesiąc) sprawiają jednak, że możemy (mrużąc oko), zaakceptować barwy JG 2, jak i każdej innej jednostki, z pułkami KG(J) i EJG włącznie. Oznaczenie taktyczne w postaci czerwonej „13″, zaczerpnięto żywcem z samolotów, jednego z czołowych asów Luftwaffe, Obstlt. Heinza Bära (220 zwycięstw powietrznych, w tym 16 za sterami Me 262 Schwalbe). Na szczęście, jak to zwykle bywa z malowaniami kategorii „What’s if”, decyzja co do finalnej kolorystyki należy wyłącznie do nas.

Jakość części

Zestaw #5505 powstał około roku 1990, a od 1992 (z pewnymi przerwami) jest produkowany przez Dragona po dziś dzień. Trudno się temu dziwić, w obliczu całkowitego braku konkurencyjnego modelu Go 229 w tej skali. Pomimo upływu czasu, jakość części nadal jest wysoka. Nieuchronne zużywanie się form ma swoje negatywne odzwierciedlenie w postaci lekkiej „skórki pomarańczy” na głównych elementach bryły płatowca. Natrafimy także, tu i ówdzie na niewielkie nadlewki. Podobnie jednak jak to miało miejsce z zestawem Go 229B, skala tych zjawisk jest niewielka, a ich usunięcie nie stanowi większego problemu.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Pod względem składalności, model jest klasycznym reprezentantem zestawów Dragona lat dziewięćdziesiątych. Innymi słowy – nie jest to ideał. Dopasowanie części uznać należy za poprawne, daleko mu jednak do najnowszych produktów „Tamigawy”. Uwzględniając ten fakt oraz dużą liczbę detali, budowa zestawu zmusi nas do intensywnego wysiłku intelektualnego. Choć staranne zaplanowanie czynności montażowych stanowi klucz do sukcesu podczas każdej pracy modelarskiej, w tym konkretnym przypadku wydaje się być szczególnie ważne.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Podobnie jak u nocnego „kuzyna” części z przezroczystego plastiku odzwierciedlają: osłonę kabiny, światła pozycyjne i celownik. Tym jednak razem, osłona kokpitu składa się z wiatrochronu i odsuwanej limuzyny, wykonanych jako oddzielne elementy. Przejrzystość tworzywa, czystość i staranność wykonania, zasługują na pochwałę. Pewnym mankamentem jest nadmierna grubość ścianek, choć osobiście uważam ją za dopuszczalną. Kolegów, których wtryskowy detal fabryczny nie zadowoli, pragnę poinformować, że w odróżnieniu od Go 229 B, osłona wersji A doczekała się vacuformowego zamiennika.

Wierność odwzorowania

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Sposób odwzorowania faktury powierzchni, dziennej wersji Hortena, jest identyczny jak w przypadku modelu Go 229B. Swobodnie można uznać ten element za dobry. Na uwagę zasługuje fakt, że całkowicie przeprojektowując bryłę „kadłuba”, producent wprowadził wszelkie istotne różnice pomiędzy obiema wersjami. Dotyczy to w szczególności kształtu: pokryw silników, komór podwozia głównego, przetłoczeń pokrycia dolnej powierzchni. Nawet tam gdzie różnice nie były wielkie – zostały uwzględnione. Zdecydowany plus. W modelu „nocnika”, kontrowersje wzbudzało zaproponowanie zewnętrznych sekcji płatów, jedynie w wersji „drewnianej”, mało prawdopodobnej w ciężkiej, uzbrojonej w podwieszane pociski rakietowe, maszynie dwumiejscowej. Go 229A takich wątpliwości nie wzbudza. Zarówno prototypy, jak i samoloty seryjne, miały docelowo posiadać ten typ płata. I taki właśnie mamy do dyspozycji.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Zupełnie innym zagadnieniem w przypadku naszego bohatera, jest wierność oryginałowi polegająca na drobiazgowym odtworzeniu wewnętrznej struktury i wyposażenia samolotu. Pod tym względem, model wersji „A” bije na głowę nocnego „kuzyna”. Więcej informacji na ten temat podaję w akapicie Wyposażenie. Kolejną niespodzianką godną odnotowania jest to, że TriMaster/Dragon zaproponował możliwość zmiany konfiguracji gotowej miniatury. Zewnętrzne sekcje płatów możemy eksponować jako połączone z „kadłubem”, bądź zdemontowane. Za połączenie owo odpowiadają specjalne kołeczki, blokowane następnie odpowiednimi trzpieniami. Innymi słowy, zależnie od upodobania, bądź kaprysu, model prezentować możemy raz w jednej, a raz w drugiej postaci. W podobny sposób wykonano także górne osłony silników odrzutowych oraz pokrywy przedziałów uzbrojenia. Również limuzyna osłony kabiny – za sprawą załączonego elementu – posiada możliwość przesuwania w pełnym zakresie ruchu. Do szczęścia brakuje jedynie powierzchni sterowych wykonanych jako oddzielne elementy, ale nie wymagajmy zbyt wiele.

Zgodność wymiarowa

Podobnie jak w przypadku Go 229B, zgodność wymiarowa modelu jest wysoka. Oczywiście przy założeniu, że nieliczną dostępną dokumentację tej konstrukcji, uznamy za wystarczająco wiarygodną. Mam jedynie pewne, drobne wątpliwości co do poprawności kształtu nosowej sekcji „kadłuba”. Nie jest to jednak moim zdaniem, zagadnienie szczególnej wagi. Istnieje co prawda (przynajmniej teoretycznie) możliwość porównania tego elementu z obrysem „nosa” maszyny zdobytej przez wojska amerykańskie, ale nadal mówimy o prototypie. Producent proponuje nam wszak budowę samolotu przed seryjnego, lub „bojowego”, pochodzącego z pierwszej serii produkcyjnej. Tym samym, niewielkie modyfikacje kształtu i wyposażenia, wydają się bardziej niż prawdopodobne. Innymi słowy, można chyba śmiało przejść nad tym tematem do porządku dziennego.

Wyposażenie

W tej materii projektanci poszli na całego, nie szczędząc czasu, ani wysiłków. Efektem ich prac jest pieczołowicie odtworzone: wnętrze kokpitu, kompletny układ napędowy, elementy uzbrojenia pokładowego oraz podwozie. Ta ostatnia grupa detali, bazuje na elementach znanych z zestawu nocnego „kuzyna”, jest bardzo szczegółowa i atrakcyjna. Kokpit odpowiada dostępnym materiałom i ew. braki wyposażenia wynikają jedynie ze stosunkowo niewielu informacji na ten temat. „Otwarta” koncepcja modelu, spowodowała konieczność dołączenia szeregu elementów odzwierciedlających ramę konstrukcyjną centralnej sekcji płata. Pomijając pewne uproszczenia produkcyjno-technologiczne, również w tym zakresie otrzymujemy wszystko co potrzebne.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Na okrasę tak zbudowanego „kadłuba” Dragon umieścił w modelu kompletne repliki obu silników odrzutowych. Każdy z nich składa się z około 15 elementów i jak na okres, w którym zestaw powstawał – jest to liczba pokaźna. Sądzę, że i dziś nie ma się czego wstydzić, a wszyscy koledzy „żądni większej precyzji”, otrzymują znakomitą bazę do dalszej waloryzacji. Jak wspomniałem wcześniej, oba silniki możemy pozostawić odsłonięte, bądź doraźnie zakryć osłonami montowanymi na wcisk. Ostatnia grupa detali wypełniających wnętrze miniatury, to dwa działka 30 mm wraz ze skrzynkami amunicyjnymi. Elementy te odznaczają się relatywnie najmniejszą precyzją wykonania, jedynie z grubsza imitują długolufowe armatki Mk 103. Pokrywy luków amunicyjnych możemy instalować podobnie jak osłony silników, maskując zarazem kołki będące elementami mocowania zewnętrznych sekcji skrzydeł do „kadłuba”. Ciekawy pomysł, dający dużą swobodę ekspozycji gotowej miniatury.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Na zakończenie, słów kilka o elementach fototrawionych. Dołączona do zestawu niewielka blaszka, zawiera 18 sztuk drobnych detali, z których aż 12 stanowią klamry pasów pilota. Producent doradza, aby same pasy wykonać z kawałków taśmy. Nie jestem przekonany do takiego sposobu „realizacji zadania”, ale należy przypuszczać że przy umiejętnym wykonaniu efekt może być bardzo dobry. Pozostałe 6 drobiazgów, to elementy mechanizacji przedniej goleni podwozia oraz anteny radiowe. Te ostatnie, wizualnie – wydają się zdecydowanie zbyt płaskie jak na skalę 1/48. W odróżnieniu od modelu Go 229B, nie znajdziemy niestety części imitującej tablicę przyrządów pokładowych myśliwca. Reasumując: jeśli w charakterze uzupełnienia wykorzystamy np.: barwione pasy Luftwaffe (Eduard), z firmowej blaszki pozostaną nam do zastosowania 4 elementy. Reszta nie przyda się do niczego.

Ho 229A-1 Flying Wing Ho 229A-1 Flying Wing

Kalkomanie

Ho 229A-1 Flying Wing

Arkusz kalkomanii wypełnia relatywnie duża liczba naklejek. W zdecydowanej większości odpowiadają one za znaki przynależności państwowej oraz symbole i napisy eksploatacyjne. Jest to grupa zdecydowanie użyteczna. Pozostałe elementy, to fragmenty pasów Obrony Rzeszy i wspomniana wcześniej czerwona „13″. Mam wrażenie, że żółte pasy lepiej jest namalować samodzielnie, tym bardziej że naniesienie białego podkładu i tak nas nie ominie. Jakość i kolorystyka są bardzo dobre, jak przystało na produkt włoskiej firmy Cartograf. Informacja ta uspokaja również, w kontekście właściwości mechanicznych kalkomanii. Choć model został opracowany grube kilkanaście lat temu, zestaw który trafił w moje ręce datowany jest na rok 2006. Tym samym, naklejki nie wykazują najmniejszego śladu żółknięcia. Nie spodziewam się także ich pękania podczas zwilżania, transferu i układania.

Zestawy uzupełniające / korygujące błędy zestawu

Lista zestawów uzupełniających nie jest niestety zbyt długa. Wspomóc nas może jedynie brytyjska blaszka firmy Reheat Models oraz osłona kabiny Falcon, wykonana techniką formowania próżniowego. Obie te pozycje, są jednak niezmiernie trudno osiągalne na polskim rynku.

  • Reheat Models (RH077) — Horten Ho229 A-1 & B
  • Reheat Models RH077

  • Falcon — Clear-Vax set 16: Luftwaffe, part 2

Podsumowanie

Zestawu jednomiejscowego Hortena, stanowczo nie polecam mniej doświadczonym adeptom sztuki modelarskiej. Przynajmniej nie w charakterze jednego z pierwszych modeli. Tych jednak kolegów, którym nieobca jest walka z materią produktów Dragona końca ubiegłego stulecia, gorąco zachęcam do podjęcia wyzwania. Zaproponowana przez producenta, koncepcja elastyczności ekspozycyjnej, skusić może również miłośników budowy dioram. Zwłaszcza, że ostatnimi laty oferta pojazdów i figurek w skali 1/48, uległa znacznemu poszerzeniu. W dzisiejszych czasach, model nie szokuje już tak bardzo, szczegółowością i wysokim poziomem technologii, jak to miało miejsce w chwili jego pojawienia się na rynku. Nadal jednak pozostaje niezwykle atrakcyjną i oryginalną pozycją. Do chwili obecnej nie doczekał się także godnego następcy, pozostając jedyną miniaturą tego fantastycznego (dosłownie i w przenośni) samolotu.

Literatura:

  1. David Myhra The Horten Brothers and Their All-Wing Aircraft, Shiffer Publishing, 1998
  2. David Myhra Horten Ho 9 – A Photo History, Shiffer Publishing, 1999
  3. David Myhra The Horten Ho 9/Ho229 Retrospective, Shiffer Publishing, 2002
  4. David Myhra The Horten Ho 9/Ho229 Technical History, Shiffer Publishing, 2002
  5. Andrei Sheplev, Huib Otters Horten Ho229 Spirit of Thuringia – The Horten All-Wing Jet Fighter, Classic Publications, 2007
  6. David Johnson The Horten Flying Wing in World War – The History and Development of the Ho229, Military History, Vol #47, Shiffer Publishing, 2007
  7. Marek Murawski Samoloty Luftwaffe 1933-1945, Tom I, Wydawnictwo Lampart, Warszawa 1999